niedziela, lipca 24, 2011

Wisła



Bardzo lubię ten fragment Warszawy, na południe od Mostu Siekierkowskiego, gdzie Wisła fantazyjnym zakrętem wpływa do miasta. Jedną i drugą stronę rzeki chronią wały przeciwpowodziowe (prawdę mówiąc, gdyby większa woda nadeszła, to rzeczone wały psu na budę by się przydały - od dawna nie rewaloryzowane, dziurawe od krecich i ryjówkowych tuneli jak ser szwajcarski, nasiąkałyby jak gąbka), ale od wałów do rzeki jeszcze kawał łąk i grądów. I tam właśnie jest najpiękniej - kawał dzikich terenów rozbrzmiewających głosami ptaków i ssaków. Parę lat temu widziałam kozła przeprawiającego się przez rzekę. Ale wtedy była susza. Spod wody wypełzły łachy piaszczyste, na których żerowały czaple i kormorany oraz (!) czarny bocian. Jeden. Dziś nie dojechałam aż tak daleko. Ścieżki zalane po deszczach, a rzeka stoi prawie równo ze skarpą. W przyszłym tygodniu mam zamiar pojechać na drugi brzeg. Może do tego czasu woda trochę opadnie...
Połów dzisiejszy, 24.07.2011

4 komentarze:

  1. Smutne jest, że ta nasza Wisła taka brudna a wokół niej tyle śmieci... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest lepiej niż kilka lat temu - nawet woda bardziej przejrzysta...

    OdpowiedzUsuń
  3. a i można sie w niej wykąpać....ale czysta czy brudna i tak fascynuje....

    OdpowiedzUsuń
  4. Okoliczności przyrody jej towarzyszące.

    OdpowiedzUsuń