Po wiosennych kląskaniach słowików rozpoczyna się letni sezon na fletowe trele wilg. Nie sposób ich pomylić ze śpiewem innych ptaków. Nasłuchało się, ale do tej pory nie udało zobaczyć. A nie - raz się udało - na cmentarzu - gdzieś wysoko, w koronie wielkiego buka (ale na cmentarze w celach niefotograficznych nie chadzam ze sprzętem).
Reasumując - słyszałam wilgę nad Bugiem, nad Narwią, nad Biebrzą, na Stawach Milickich... Wszędzie. Koło domu nie. A tymczasem od tygodnia zaraz po budziku odzywała się wilga. I to całkiem na moim podwórku. I dziś też o jakiejś pogańskiej godzinie (dziś wolne, więc budzik też miał wolne).
Zwlekłam się z łóżka, chwyciłam sprzęt i już po chwili namierzyłam ptaszora na podwórkowej brzozie. Przy okazji okazało się, że to co poprzednio brałam za skrzeczenie sroki (a przynajmniej bardzo podobnie brzmiało) też wydobywało się z wilgi :) No i mam portrecik. Bardziej dokumentacyjny niż artystyczny, ale jest. Pierwsze koty za płoty ;)
Połów 23.07.2016