Park Narodowy Timanfaya przemierza się się przy pomocy autobusów lub aut. A co za tym idzie, nie można tak sobie wyjść i pohasać wśród lawy i popiołu. Czyli widoki przecudnej skąd inąd urody oglądamy zza szyby. Mnie to nie satysfakcjonuje. Muszę dotknąć. Więc na wycieczkę, proponowaną przez biuro podróży, nie pojechałam. Za to znalazłyśmy z koleżanką miejscową firmę trekingową, która trudni się oprowadzaniem między wulkanami. Cena w miarę przystępna (w zależności od kursu euro ;).
Państwo przyjechało po nas do hotelu i zawiozło na miejsce zbiórki. Chętnych było więcej, w różnym wieku, różnej płci i różnej narodowości. United Europe, jednym słowem. Przewodnicy wielojęzykowi, zatem wszyscy zrozumieli o czym come on. Naszym przewodnikiem był Jules, gadający po angielsku i francusku (na nasz użytek; podejrzewam, że jeszcze kilka miał w zanadrzu). Barwnie prawił o geologicznej historii wyspy w języku langłicz, po czym równie barwnie musiał to wszystko jeszcze raz opowiadać po francusku dwóm pannom z Francji (bo jak ogólnie wiadomo Francuzi języków obcych nie znają).
Tu na obrazku widać.
Ale w sumie na dobre wyszło, bo był czas na robienie zdjęć :)
Ale w sumie na dobre wyszło, bo był czas na robienie zdjęć :)
Po tym wstępie poszliśmy w wiatr i wulkany.
Pan opowiadał też o polach lawy, które gdzie indziej momentalnie zarastają roślinnością, a na Lanzarote po ponad 300 latach tylko rośliny pionierskie na nich widać. A to z powodu braku wody. I wtedy poznałam nowe słowo: lejken :) Bo Jules mówił, że w związku z tym brakiem wody tylko lejken te pola lawy porastają. I zwrócił się do Finów z naszej wycieczki: też lejken u siebie macie? Finowie przytaknęli. A w Polsce? A my z Gretą nie bardzo wiedziałyśmy, co to takie. Grecie się nie dziwię, ale ja? Biolog? Jules rozwinął temat: to takie glony, co w symbiozie z grzybami żyją. Wtedy dopiero mnie olśniło: POROSTY! A miałam przed oczami całe wulkaniczne pole porostów :) Gdyby mi to lejken napisał, to wiedziałabym od razu - bo to się "lichen" pisze, a lichenologia, to nauka o porostach.
Dobra, dosyć ględzenia. Czas na zdjęcia.
A jeszcze stojąc na krawędzi krateru zrobiłam panoramę:
Warto było wydać te parę euro dla takich widoków :)
Połów 19.11.2013