sobota, września 28, 2013

Fruczak gołąbek

Tę dość sporą ćmę spotkałam po raz pierwszy na Krecie. Wtedy nie miałam bladego pojęcia, co to takiego ugania się tuż przed zachodem słońca wśród kwitnących bugenwilli, choć od razu miałam świadomość, że to jakiś owad. Później zasłyszałam, że pojawił się na południu Polski, a konkretnie widziano go w Krakowie i wzbudził sensację. Podejrzewano nawet, że to koliber.
 



W Rumunii fruczaki spotkałam na Wesołym Cmentarzu. Karmiły się na kwitnących cyniach przemieszczając niemal z prędkością światła ;) Czas nas trochę gonił, więc sesja nie była długa, ale obiecuję, że jeśli kiedykolwiek będę gdzieś na południu Europy i spotkam fruczaki, to poświęcę im tyle czasu, ile będzie trzeba, by zrobić dobre ostre zdjęcia.
 

c.d.n.
Połów 9.09.2013
P.S. Właśnie zostałam uświadomiona (3.10.2013), że fruczaki pojawiają się u nasz w kraju na początku października - nie widziałam, ale jak zobaczę ustrzelę, jakem Lysandra ;)