Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Czyli jest zimno. Dziś siedzimy na tarasie, ale za to okutani w koce, a domek nagrzewamy kuchenką elektryczną, bo już nie sezon na "farelki" i nigdzie w okolicy nie można ich dostać.
Udało mi się za to namówić brata na wycieczkę do ujścia Warty. Całe stada żurawi, dziki i sarny. Co prawda daleko, ścieżki jeszcze zalane, ale zawsze coś można wybrać. Żałuję tylko, że nie zabrałam najdłuższego obiektywu...
Połów dzisiejszy, 29.04.2013