Barwikiem dotarłyśmy do Kosódki, rzeczki przecinającej bagna i zmierzającej do Biebrzy. Zazwyczaj tu kończy się nasz spacer, ale tym razem postanowiłyśmy pójść dalej. Szlak prowadzi do Gugien, ale zwykle jest mocno zalany. Tym razem kawałek dało się przejść w miarę suchą nogą. Doszłyśmy do niewielkiej podmokłej łąki i tu zostałyśmy zastopowane rozlewiskiem. Po niebie przeleciała czapla siwa, jakiś błotniak, jaskółki bawiły się w berka, w trzcinach gadały trzcinniki i brzęczki, aż w pewnym momencie od strony lasu zaczął ku nam zmierzać duży ptak, którego sylwetka raczej nic nam nie mówiła. Nasze sylwetki ptakowi zdaje się też niewiele mówiły. Leciał centralnie nad naszymi głowami, nisko, majestatycznie. I bardzo dobrze, bo udało się zrobić zdjęcia. Ale dopiero po zrzuceniu fotek i przewertowaniu ulubionego atlasu ptaków zidentyfikowałam drapieżnika - wypisz-wymaluj rybołów :) Zaobrączkowany.