Dziś nie było pogody na motyle. Słoneczko niechętnie przeświecało przez chmury. Wiał wiatr. Jednak kilka dni wolnych wygoniło mnie z domu. Na ścieżce siedziały ważki, które gdy tylko zbliżyłam się na dwa kroki podrywały się do lotu i siadały cztery kroki dalej. Co się przymierzyłam, to one dalej w nogi, a raczej w skrzydła. Zabawa w berka. Ale w końcu udało się. I to tak skutecznie, że prawie włożyłam jej obiektyw w oczy. Tym razem pozowała bardzo chętnie. I taki oto portret jej zrobiłam :)
Połów dzisiejszy, 12.06.2008