Od dawna marzyłam o uwiecznieniu zorzy polarnej. Nadarzyła się okazja, kupiłam bilet i poleciałam. Wszyscy znajomi do Norwegii, a ja oczywiście gdzie indziej. Poniekąd błąd. Trza było do Tromsø, ale co się odwlecze... Przynajmniej prawdziwą zimę zobaczyłam, aczkolwiek po tych pięciu dniach mam jej serdecznie dość :) Przygody jak u Tomka Wilmowskiego (kto czyta, ten wie, kto zacz). A zorza pojawiła się dopiero po wywołaniu RAWów. Na oczy nie widziałam. Ale pierwsze koty za płoty. W przyszłym roku jadę do Tromsø, nie ma bata.
Połów 25-28.02.2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz