Rok się kończy. Przyjaciele spontanicznie pojechali dziś na Podlasie. A ja spontanicznie mam zapalenie korzonków i imprezuję na tak zwanej "białej sali", czyli w łóżku. Ale zanim korzonki się zapaliły, udało mi się utrwalić warszawski Trakt Królewski po nocy.
A u mnie w nowym roku też będzie się działo.
W lutym wracam na Islandię, w marcu nad Biebrzę, a w lipcu będę eksplorować deltę Dunaju. Druga połowa roku jest jeszcze tajemnicą, nawet dla mnie. Ale trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało.
Dosiego Roku zatem :)
Połów 26.12.2019 Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz