Z soboty na niedzielę. Najpierw Filtry. Kolejka, jak widać - postałyśmy jakieś dwie godziny, doszłyśmy do połowy drogi i zgłodniałyśmy. Zatem znakomite pielemienie i wino w Cafe Flora, a później Żelazna. Też bez powodzenia, bo niby plan zakładał, że bawią się tam do 2 rano, jednak o północy spakowali sprzęt, a panny zdążyły już zmyć barokowy makijaż i pochować suknie. Nie żałuję jednak tego wieczoru, bo towarzystwo było znakomite i świetnie się bawiłyśmy. Idę oddać filmy do wywołania, choć, niestety, obawiam się, że nic na nich nie ma, bo źle je założyłam. Na szczęście tylko dwa, choć z drugiej strony szkoda, bo miały być na nich zdjęcia z dziedzińca Polsko-Japońskiej Szkoły Technik Komputerowych i młodzi ludzie w stylizacji manga oraz bródnowski kirkut z wczorajszej wycieczki z przewodnikiem. Nota bene cudny człowiek (pan Jan Jagielski) przeciekawe rzeczy opowiadający. Warto się tam wybrać i posłuchać jego opowieści.
PS. I jak słusznie wcześniej zauważyłam filmy były puste...
PS. I jak słusznie wcześniej zauważyłam filmy były puste...
Połów przy pomocy "małpki" Sony 14.05.2011
To drugie bajkowe po prostu.
OdpowiedzUsuńI potwierdzam - pan Jan Jagielski jest absolutnie wyjątkowy! Miałam przyjemność słuchać jego opowieści (oraz żartów i anegdotek ;) w czasie wycieczko-konferencji dla ciał pedagogicznych z Gliwic i okolic :-)
A Noc Muzeów tym razem przespałam...
Jaka szkoda, że żadne zdjęcie z tej wyprawy nie powstało... A takie piękne ujęcia mam w pamięci... Ale czego dowiedziałam się z opowieści pana Jagielskiego, to moje :)
OdpowiedzUsuń