Otwieram furtkę i idę miedzą prosto przed siebie. Słońce grzeje w plecy. Na polu, między bruzdami przemyka zając. Gdzieś z wysoka dobiega krzyk żurawi, a wokół dzwonią skowronki. Może uda się podejść stado saren. Wiatr wieje mi prosto w twarz - jest szansa, że szybko się nie zorientują, że nadchodzę. Jednak uciekły...
Z wiosenną wizytą u Grażynki.
Połów 17-18.03.2012
Wychodzę na podwórko i rozglądam się za Beatką. Nigdzie jej nie widzę. Wołam. Nie ma odzewu. Daleko na horyzoncie widzę jednak postać zakradającą się na sarny. Jest :-)))
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - specjalnie się nie zakradałam. Na niebiesko zresztą i z rozwianym szalikiem - nawet strach na wróble nie był tak straszny ;)
UsuńZdjęcia plus opis i komentarz Ewci mówią wszystko :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pojechałaś z nami...
Usuń