Nie kryję, że w fotografii fascynuje mnie możliwość podglądania najmniejszych stworzeń. Ideałem byłoby uwiecznienie owadzich oczu, ale do tego jeszcze dojdę. Tymczasem mrówki z ręki bez wspomagania. Uwijały się na peoniowym pączku, bo ta roślina wydziela taki słodki sok w postaci lepkich przezroczystych kropli. Tym razem kropelek nie było, a szkoda - byłyby ciekawsze ujęcia ;)
Połów 29.05.2011
mrówki są super....bardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuństarsznie zabiegane ;)
OdpowiedzUsuńBardzo trudno jest fotografować tak małe owady. Tobie udaje się to nieźle. Gratuluję. Mrówki to ciekawa historia. Wszędzie ich pełno, czasem intrygują, czasem szkodą.
OdpowiedzUsuńZ mrówkami jeszcze nie skończyłam. Do dalszego ciągu brakuje mi konwertera albo pierścieni pośrednich (ewentualnie statywu). Efekt, oczywiście, zamieszcę :)
OdpowiedzUsuń