wtorek, maja 31, 2011

Z życia mrówek



Nie kryję, że w fotografii fascynuje mnie możliwość podglądania najmniejszych stworzeń. Ideałem byłoby uwiecznienie owadzich oczu, ale do tego jeszcze dojdę. Tymczasem mrówki z ręki bez wspomagania. Uwijały się na peoniowym pączku, bo ta roślina wydziela taki słodki sok w postaci lepkich przezroczystych kropli. Tym razem kropelek nie było, a szkoda - byłyby ciekawsze ujęcia ;)
Połów 29.05.2011

4 komentarze:

  1. mrówki są super....bardzo mi się podobają

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trudno jest fotografować tak małe owady. Tobie udaje się to nieźle. Gratuluję. Mrówki to ciekawa historia. Wszędzie ich pełno, czasem intrygują, czasem szkodą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z mrówkami jeszcze nie skończyłam. Do dalszego ciągu brakuje mi konwertera albo pierścieni pośrednich (ewentualnie statywu). Efekt, oczywiście, zamieszcę :)

    OdpowiedzUsuń