czwartek, grudnia 29, 2011

Ścieżka ryżu





Jechaliśmy na południe, gdy naszym oczom ukazał się dziwny dla Europejczyka widok. Mianowicie wzdłuż drogi było coś rozsypane, a co jakiś czas grupki ludzi zamiatały to coś i pakowały do worków. Okazało się, że tak na Kubie suszy się ryż. No fakt, sposób dobry - przez cały dzień asfalt się nagrzewa... Ale hm... Nigdy już nie ugotuję ryżu, zanim go dobrze nie wypłuczę ;)




I jeszcze kilka portrecików "ryżowych" panów :)
Połów 6.12.2011

poniedziałek, grudnia 19, 2011

Ptaszków kilka





 Do tematu powrócę, bo jeszcze kilka ptaków złapałam, tylko jeszcze do nich nie dotarłam. Tymczasem urubu (ptaszor spotykany wszędzie; wstępnie zakwalifikowaliśmy go do kondorów, następnie do sępów, a po powrocie do dom i konsultacji z wujkiem Googlem znów do kondorów), pelikany czyli pterodaktyle  (zdałam się na autofocusa i dziad zawiódł, stąd wybaczcie nieostrości) oraz koliberek :) Słodziutkie ptaszę, tylko trudno go uchwycić, bo porusza się z prędkością światła ;)
Połów 30.11 i 3.12.2011

niedziela, grudnia 18, 2011

Ze szkoły boksu








Akurat stamtąd niefajne wspomnienia mi zostały. Pan trener zdecydowanie nas przekręcił.
Połów 30.11.2011

sobota, grudnia 17, 2011

Fryderyk i George Sand


Dorota przed wyjazdem prosiła mnie o polskie akcenty z Kuby. Zatem Chopin na Plaza de San Francisco. W całej okazałości. Z pewnością nigdy w Hawanie nie był. Wizerunek ufundowany przez naszych. Piesek z własnej woli zapozował za free (no może Taida go trochę przychołubiła ;) Ochrzciliśmy go George Sand, jako że to suczka była :)
Połów 28.11.2011

Hawana - dzień pierwszy




Po wylądowaniu w Hawanie po prostu się zachłysnęłam. Kolory, ludzie, zapachy, trafik...  I nie koniecznie w tej kolejności. Homo europeicus nie jest do tego przyzwyczajony. Fotograficzna trauma. Mam wszystko, tylko bez sensu. Nie wiem, co wybrać...
Połów 28.11.2011