Od jakiegoś czasu widuję je nad Jeziorkiem. Znaczy od kilku lat. Za każdym razem mam nadzieję, że zagniazdują i wyprowadzą młode. I tym razem złapałam je inflagranti. Po fakcie samiec zachowywał się, jakby chciał budować gniazdo. Siłował się z liśćmi i kłączami grążeli. Jednak dziś jedynym stałym elementem krajobrazu była perkozowa, mimo deszczu, cierpliwie wysiadująca na swym pływającym domu. Rybitwy nawet nie zaszczyciły... Znaczy czarne, bo zwyczajna chyba na mnie polowała ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz