Pierwszy weekend stycznia. Dołączyłam do Wiewiórka. Wiało okrutnie. Przetaczały się śnieżyce. Czasem wychodziło słońce. Tylko zwierz nie dopisał. Nawet ptaszory gdzieś się pochowały. Ale i tak było super. Jak zawsze na Biebrzy :)
PS. Muszę dodać, że zgodnie z nową świecką tradycją w przeprawie przez Czerwone Bagno towarzyszył nam pies. Pies sąsiada. Nie wiemy, jak miał na imię; podejrzewamy, że pies, a nie psica (bo podnosił łapę przy potrzebie ;) i był tak cudny, że chętnie bym go zabrała. Pilnował nas, albo sam się pilnował, bo gdy tylko odkrył, że dom niedaleko, dał w długą i nawet "cześć" nie powiedział ;)
Połów 3-4.01.2015