Dwa dni wolnego przed majowym weekendem, który (niestety) spędzam w pracy.
Przedwczoraj wieczorem nastawiłam budzik na 4.45 z postanowieniem, że jeśli będą nad Jeziorkiem mgły, to idę na skoroświt. Jeden rzut oka za okno mnie zniechęcił - świt nie zapowiadał się ciekawie. Dospałam więc do cywilizowanej godziny i pojechałam do Ogrodu Botanicznego. Stąd wczorajsze magnolie.
Ale skoroświt nie zając. Dziś sama z siebie obudziłam się o wpół do piątej. Nad Jeziorkiem unosiły się opary - zatem kalosze na nogi, sprzęt do plecaka i heja :) Nic ciekawego się nie działo. Dziki nie zaszczyciły. Na Jeziorku był tylko jeden łabędź, dwa perkozy dwuczube, łyska, brzęczka w trzcinach i rybitwy. Coś się awifauna przerzedziła, odkąd pobudowali apartamentowce w otulinie...
Połów 30.04.2014