Nocnych odgłosów z rykowiska nie zamieszczę, bo mam je wyłącznie w pamięci. Z tego samego powodu nie zamieszczę zdjęcia czarnego kozła. Bosa przeprawa przez San też w pamięci pozostanie, bo aparat, dla bezpieczeństwa, został schowany w plecaku. No i wychodzi na to, że najlepsze są te zdjęcia, które nigdy nie powstały...
Połów 29.09-2.10.2011
Beatko, te fotki leśno - roślinne wyszy Ci wyśmienicie. Bardzo nastrojowe i maja klimat.
OdpowiedzUsuńAż chcę się ...tam wrócić....
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi właśnie, że najlepsze wspomnienia zostały mi w głowie i żadne zdjęcia nie oddadzą odgłosów i zapachu Bieszczad.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre fotografie. Najbardziej podoba mi się ta trzecia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ tego właśnie powodu najpiękniejsze pozostaje w nas i jest tylko nasze... A w tym przypadku zdjęcia pięknie ilustrują Twoje wspomnienia. I nie martw się brakiem zdjęć z przeprawy przez San - masz powód, by tam wrócić :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia. Co do odgłosów to zawsze można filmik zrobić :)
OdpowiedzUsuń