Świat między brzaskiem a tarczą słoneczną na przedwiośniu jest tajemniczy. Z mgły i mroku dobiegają głosy niewidzialnych ptaków, zaniepokojonych obecnością obcych. Po niebie przemykają cienie, a łopot skrzydeł wydaje się bardziej namacalny.
A później pojawia się pomarańczowa kula, którą bezkarnie i bez filtra można utrwalać na cyfrowej matrycy albo filmie.
Wstaje dzień.
Następnego dnia skoroświtem słońce pojawiło się w całej okazałości i nagle nieoczekiwanie podniosły się mgły. Świat skurczył się do pięciu metrów w cztery strony świata. Idziemy jakby groblą, bo tylko ten fragment świata widać. Z obu stron podejrzewamy wodę, bo co i rusz podrywają się kaczki. Szlak znaczą wierzby. Mgły znikają i w końcu widać rozlewiska na łąkach i wieżę kościoła w pobliskiej wsi. Oraz pana fotografa w siatce maskującej przytulonego do wierzby. Nie miałam serca go utwalić :)
Na końcu drogi drzewo. W odbiciu.
Połów 1-2.03.2014
Mgła zwykle wychodzi malowniczo. Dobra robota w uchwyceniu klimatu :)
OdpowiedzUsuńBogiem a prawdą trudno jest mgłę na zdjęciu uchwycić. Cały czas próbuję...
UsuńTaka ulotna - w rzeczywistości jest, a na zdjęciach potrafi zniknąć albo wszystko wchłonąć. W.
UsuńNajczęściej wchłania - dzisiaj wchłonęła :)
Usuń